Opracowana przez Piotra Wasilewskiego niewielka antologia „Hłasko nieznany” jest książką cenną, zwłaszcza dla młodych czytelników, którzy na nowo w zmienionych polskich realiach, odkrywają dla siebie legendę autora „Pierwszego kroku w chmurach”. Redaktor tomu zauważa wszakże skromnie, że antologia nie zamierza wpisywać się w tę legendę, odbierając jej pewne barwy lub dodając inne. Jest to raczej próba spojrzenia na okres stosunkowo najmniej znany w pisarstwie Hłaski – fazę jego dojrzewania nie tylko pisarskiego, ale również kształtowanie się osobowości człowieka. Mężczyzny poszukującego własnego stylu, własnego miejsca w rzeczywistości wypełnionej wartościami gwałtownie się degradującymi, wśród mód, póz, udawań, ukrywających niekiedy przeraźliwą pustkę i samotność rówieśniczego mu pokolenia.
Większość umieszczonych w antologii opowiadań po raz pierwszy ukazało się w piśmie „Student” w połowie lat 80. Wydobyto je z archiwum pisarza, które przechowywali jego najbliżsi, głównie pani Maria Hłaskowa, z którą rozmowa zamyka wybór. Wasilewski dodał tu kilka felietonów i tekstów publicystycznych – trudno dziś dostępnych. (...)
Zbigniew Bauer, Zmęczony dwudziestoletni..., „Glob 24”, 10.03.1992
Myliłby się jednak ten, kto sądziłby, że celem Wasilewskiego jest walka z legendą pisarza. Przeciwnie. Legenda Hłaski znalazła nowego strażnika i piewcę w osobie Wasilewskiego. Nie jest to jednak piewca prymitywny. Jego metoda polega na tym, aby udowodnić — w sposób maksymalnie przekonujący, udokumentowany i logiczny, że Hłasko był wielką postacią. Ale nie dlatego, że pił, buntował się i młodo umarł. Zasługi Hłaski sytuuje Wasilewski w obrębie socjologii literatury. Był to pisarz, który — jak mało kto — potrafił oddać atmosferę swoich czasów, swojego środowiska, swojego miasta. Proza Hłaski była czymś na kształt syntezy polskiej „duchowości" lat pięćdziesiątych. (...)
Wasilewskiego nie interesuje czysto historycznoliteracka perspektywa. Na plan pierwszy wysuwa się nie dzieło, ale jego kontekst. Nad wszystkim zaś panuje osobowość pisarza. Marek Hłasko i socrealizm. Marek Hłasko i „Po prostu". Marek Hłasko i ówczesny film. Marek Hłasko i odwilż. Tych kontekstów jest, oczywiście, znacznie więcej. Czemu służy takie właśnie poszerzone ujęcie? Być może pokazaniu tego, że proza Hłaski nierozerwalnie wiąże się z epoką, w której powstała, że świetnie się w niej mieści, a zarazem trafnie ją komentuje.
Koncepcji Wasilewskiego służy także inny zabieg. Oto krytyk zebrał w swym wstępie doprawdy dużą ilość opinii, cytatów, sądów zarówno na temat epoki, jak i na temat pisarza. O Hłasce i socrealizmie mówią m.in. Osiecka, Tyrmand, Kuroń, Trznadel, Polański, Rudnicki. Ta mnogość wypowiedzi buduje bardzo rozłożystą kontekstualną siatkę, na którą nakłada Wasilewski pisarza wraz z jego dziełem.
Warto chyba podkreślić, że ten zabieg mniej służy wyjaśnieniu fenomenu prozy Hłaski, a bardziej pomaga odpowiedzieć na pytanie: jakim człowiekiem był Marek? Próbując znaleźć odpowiedź, Wasilewski od początku dystansuje się od autobiografii Hłaski, od „Pięknych dwudziestoletnich”. Tak jak większość badaczy uważa on bowiem, że utwór Hłaski jest raczej autokreacją niż rzetelna opowieścią pisarza o własnym życiu. (...)
Wasilewski na podstawie kilku wypowiedzi buduje inny wizerunek pisarza. Liryczny. Jawi się więc Hłasko jako wrażliwy, zagubiony młody człowiek, któremu odebrano szansę na zrealizowanie marzeń o dobrym, godziwym życiu. Pozbawiony przyjaciół, a tak bardzo dążący do tego, by zostać zaakceptowanym przez otoczenie. Stąd pociąg Hłaski do przybierania różnych póz: notorycznego pijaka, buntownika, wielkiego outsidera. Każdą z tych ról grał znakomicie, ale w żadnej z nich nie był sobą.
Marcin Ciupek, Hłasko: miedzy autentyzmem a autokracją, „Dekada Literacka”, nr. 8/1992
Piotr Wasilewski, przypominając Hłaskę nieznanego, z tych właśnie - nazwijmy to - archiwaliów, zaopatrując ciekawą przedmową – studium, stara się nie tyle obalić Hłaskowskie legendy, co odkłamać krajowy biograficzny portret pisarza. Dokonuje tej operacji we własnym szkicu, do którego juvenilijne teksty Hłaski są jedynie aneksem. Rozprawia się ze wszystkimi apologetami i krytykami pisarza. Nikogo nie oszczędza. Ale pozwala to Wasilewskiemu ukazać autora „Trudnej wiosny” nie jako primadonnę jednego tygodnia, czytelniczego kaprysu, ale jako pisarza dużego formatu tworzącego w obszarze literatury polskiej dwudziestego wieku.
Tadeusz Żółciński, Juwenilia Marka Hłaski, „Glob 24”, 23.01.1992